Poganane i koniec wszystkiego
Właśnie wróciłem z rozmowy z tą koleżanką. Powiedziałem co miałem do powiedzenia by następnym razem tak nie mówiła że na czas teraźniejszy nie itp. I że nie potrafię być przyjacielem ani znajomym bo zawsze się będę angażował. I na koniec że miłość to choroba duchowa jedynym lekarstwem jest albo małżeństwo albo odizolowanie chorego od choroby. Wstałem pożegnałem się i pojechałem. Troszkę trudno mi jest, ale lepiej wiedzieć że nic nie będzie i postawić to w jasnej sprawie niż ciągle się męczyć i żyć marzeniami.