Miłość to tylko złudna nadzieja
Najgorsze co może być to złudne nadzieje.
Poznałem pewną dziewczynę, spotykaliśmy sięprzez 3 miesiące. Od samego początku wiedziałem że ma chłopaka ale ja głupi byłem i myślałem że to nie jest aż tak wielki problem. Więc spotykaliśmy się przez 3 miesiące, wspólne wypady do kina na pizze spacery. Gdy spacerowaliśmy byliśmy objęci dawaliśmy sobie pocałunki w usta (tak jak w policzek) kiedy chciałem prawdziwy pocałunek to mówiła że nie. Chciała by ale nie może. No to te chciała by ale nie może tylko bardziej mnie podbudowało że jednak coś z tego będzie. Po tych 3 miesiącach powiedziałem jej że ją kocham i nigdy takiego czegoś nie czułem do innej osoby (jak byście się pytali tak mam 20 lat i nigdy nie miałem dziewczyny). Po tygodniu znów jej powiedziałem że ją kocham i by wybrała albo ja albo ten jej bo to jest taki chory trójkącik. Dostałem odpowiedź. Na dzień dzisiejszy nie. Moja odpowiedź była prosta. To po co była ta cała zabawa w pocałunku spotkania obejmowanie się jak od początku wiedziałaś że nic z tego nie będzie. Dostałem prostą odpowiedź, że nie mówi że nigdy nie będziemy ze sobą bo tego nie jest pewna. Powiedziałem jedynie że dla mnie jest i będzie kimś wyjątkowym i nic tego nie zmieni. Że marzenia bym był z nią może mi odebrać ale nie uczuć i że myślałem że też coś do mnie czuje ale najwidoczniej sięmyliłem powiedziała mi że się nie myliłem. Po tym odszedłem bez pożegnania . Przez 3 tyg nie potrafiłem przestać o niej myśleć. Gdy tylko przypominała mi się sytuacja jaka jest musiałem sobie zapalić. A muszę powiedzieć że nie paliłem przez 6 miesięcy i znów zacząłem. Teraz jakoś sobie daję radę, rozmawiam ją bo nie potrafięcałkowicie urwaćz nią kontaktu ale już nie tak często by też o niej jakoś zapomnieć. Jest to bardzo trudnę ale jakoś chyba dam radę. Jak to powiadają musi się coś spieprzyć by powstało coś lepszego. Oby to było prawdą.